czwartek, 15 lipca 2010

National League powraca na szczyt po długiej przerwie

Ready...

Wyczekiwanie na 2010 Major League Baseball All-Star Game okazało się być przeprawą trudniejszą niż myślałem. Po pierwsze organizm wciąż odczuwał skutki zarwanej przez Home Run Derby ostatniej nocki. Po drugie, obecne temperatury w Polsce są nie do zniesienia nawet w nocy. Po trzecie przedmeczowa ceremonia zanudziłaby nawet pensjonariuszy parku geriatrycznego.

Steady...

Po obejrzeniu pierdołek, wysłuchaniu historyjek pełnych patosu i zobaczeniu olbrzymiej amerykańskiej flagi można śmiało powiedzieć, że byłem wycieńczony, tfu, byłem gotowy na starcie gigantów z National i American League, które rozpoczęło się niewiele przed godziną trzecią. Na pierwsze punkty trzeba było co prawda jeszcze poczekać, ale już od początku kilka ciekawych akcji było. Ładnie złapana piłka przez Ichiro Suzuki i jeszcze ładniej przez Ryana Brauna(!!!), złamany kij Evana Longoria (czy też Ryana Howarda) oraz solidne double playe niech posłużą tu za przykłady.

Go!

I wreszcie pierwszy punkt! Piąty inning. Na górce staje Kuo. Rzuca tak fatalnie, że najpierw podarował "walka" Evanowi Longoria, a potem popełnił błąd i przerzucił pierwszobazowego o dobre półtora metra. W ten sposób Longoria znalazł się na trzeciej, a odbijający chwilę wcześniej Mauer na drugiej bazie. Następny pałkarz, Robinson Cano wywalił tak daleko jak mógł. Sam został wyautowany z powietrza, ale Longoria zdołał dobiec do domowej i mamy 1:0 dla American League oraz... zmianę miotacza.

Wszystko się jednak odwróciło w 7 inningu. Drużyna National League przy pałce, wszystkie bazy "załadowane". Chwilę wcześniej w pięknym stylu trzecią bazę zdobył Scott Rolen. Brian McCann wybija daleko. Wystarczająco daleko, by Rolen, Holliday i Byrd zdobyli punkty. W ten sposób zrobiło nam się 3:1 dla National League!

I tak też się ten mecz skończył, dając zespołowi National League zwycięstwo po raz pierwszy od 1996. Spotkanie, które może nie rozczarowało, ale z pewnością też nie zachwyciło. Idę spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz